Grupa Badawcza Kriepost

Fortyfikacje Linii Mołotowa 1940-41

Facebook

Facebook

„Bug w Ogniu” Nie wolno zapomnieć (dot. PO Anusin)

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Nie wolno zapomnieć

Pelagia Jefremowna Sulejkina (Пелагея Ефремовна Сулейкина)

Żona ppor. I. I. Fiedorowa, dowódcy 1 kompanii 17 samodzielnego batalionu ciężkich karabinów maszynowych i artylerii fortecznej.

Podczas walk znajdowała się w jednym ze schronów bojowych.

ze zbioru wspomnień „Bug w Ogniu” ( Буг в огне)

mater iały zamieszczone na stronie Военная Литература (http://militera.lib.ru) w dziale „Wspomnienia”

tłumaczenie: Piotr Tymiński „Snuffer” (www.kriepost.org)

 

 

 

Kompania podporucznika I.I. Fiedorowa rozlokowana byłą koło wsi Anusin, niedaleko miasteczka Siemiatycze.

Wojna.

Obudził nas grzmot wybuchów. Mąż, pospiesznie się z nami pożegnawszy, pobiegł do swojego schronu dowódczego. Byli tam żołnierze Puchow (Пухов), Butenko (Бутенко), Amozow (Амозов), pomocnik lekarski Liatin (Лятин) i inni.

 

62-AN-02-20110502094043Schron "Sokół", w którym ukrywały się żony oficerów.
fot. M. Świtalski

Wkrótce przybiegły do mnie żony oficerów: Gonczarowa (Гончарова) i Smaznowa (Смазнова). Zostałyśmy we wsi do siódmej wieczorem. Potem, za namową wopistów, zdecydowałyśmy ukryć się w schronie. Ale nie daliśmy rady dostać się na punkt dowodzenia: był pod silnym ostrzałem. Udało nam się dotrzeć do schronu ppor. Szymona Szychanczewa (Семен Шиханцев). Był tam też politruk Wołkow ( Волков). Zaczęłiśmy prosić Szychanczewa aby odesłał nas do sztabu batalionu. Zgodził się, tym bardziej, że miał tam jechać samochód. Wtedy nadszedł mój mąż. Nie pozwolił nam jechać gdyż nie było żadnych wiadomości o sztabie, a wysłani tam łącznicy nie wrócili. Wania przypuszczał, że jesteśmy okrążeni. Zapytałam:
- Co robić?

- Będziemy trzymać się razem i czekać na wsparcie. Schronów nie zostawimy.

W schronach siedzieliśmy jak w worku, nie wiedzieliśmy nic o tym, co się dzieje na zewnatrz. Łączności z innymi kompaniami i z batalionem dalej nie było.

Przeciwnik zaciekle ostrzeliwał DOT-y. Tylko w nocy było czasami cicho. Nocą żołnierze czołgali się po wodę do wsi, która zajęta już była przez Niemców. Począwszy od wtorku w bunkrze nie dało się już wysiedzieć. Wieczorem ppor. Szychanczewowi udało połączyć się telefonicznie z dowódcą kompanii. O czym rozmawiali, nie wiem. Potem mnie zawołali. Dobrze zapamiętałam moją ostatnią rozmowę z mężem. Zapytał jak się mają dzieci i kobiety.
- Oleżka jest taki słaby. Co mam robić? - pytałam, ledwie powstrzymując łzy. Synek miał raptem 24
- Jestem ojcem, mi też ciężko. Co by się nie działo, chroń dzieci do ostatniej chwili. Jeśli uda wam się przeżyć wychowaj dzieciaki tak, aby były godne swojej ojczyzny. Możesz być pewna, że partia ci w tym pomoże.

Około godziny 12 wróg zbliżył się na bliską odległość do schronu i zaczął strzelać krzyżowym ogniem. W bunkrze zaczynały odpadać płyty betonu, zgasło oświetlenie. Dusiliśmy się. A tu jeszcze wybuchł pożar. Zapachniało spaloną gumą. Dym walił w wszystkie szczeliny i strzelnice. Nie było czym oddychać.

Niemcy najwidoczniej doszli do wniosku, że nas wykończyli i odeszli spod DOT-a. Mój chłopczyk nie dawał znaków życia. Doszłam do wniosku, że nie żyje. Szczelnie zawinęłam go w kołderkę i położyłam pod ścianą bunkra. Trzeba było teraz myśleć o trzyletniej córeczce. Ledwo oddychała i nie mogła ustać na nóżkach. W beznadziejnym stanie była też trzyletnia dziewczynka Smaznowej (Смазновой). Pod osłoną dymu zaczynaliśmy wydostawać się z bunkra. Ostatnia wychodziła Smaznowa. Była na wykończeniu ale jeszcze trzymała córkę na rękach. Biedna kobieta zemdlała.

Przy wejściu jakiś żołnierz, kaszląc, krzyczał do mnie:

- Syna proszę wziąć, wykopiecie gdziekolwiek dołek i zakopiecie. Przeżyjecie, to będziecie wiedzieć, gdzieście pogrzebali.

Wzięłam Oleżkę. Dotarliśmy do pola żyta. Przysiedliśmy. Wszyscy strasznie wymiotują. Sama sadza. Zaczęło rwać i synka – policzki mu poróżowiały – Oleżka ożył! Serce mi zamarło: prawie bym żywego zakopała!... A dziewczynce Smaznowej nic się lepiej nie zrobiło, umarła na drugi dzień.

Idziemy dalej. Spotkaliśmy dwóch żołnierzy. Ich bunkier jeszcze się trzymał i mieli łączność ze schronem gdzie był mąż. Korzystając z chwili ciszy poszłyśmy z żołnierzami. Ppor. K.S. Żełtoryłow (К. С. Желторылов) dał nam wody do picia i nakazał choć trochę się umyć – byliśmy czarne od sadzy i dymu. Radził aby iść za frontem, może gdzieś uda się wyjść do swoich. Sami jednak pozostali w schronie.

Doszłyśmy do Siemiatycz. Tam już Niemcy. Stacja kolejowa – jedno wielkie morze ognia. Tu nas dokładnie przeszukano. Zatrzymaliśmy się w rozpadającej się szopie. Ludzie po cichu przynosili nam chleb i mleko. Stąd obserwowaliśmy pojedynek naszych z Niemcami [1]. I po odgłosach walki można było poznać, że walczy schron ppor. Fiedorowa. Ale i jego działa i karabiny maszynowe strzelały coraz rzadziej. Na drugi tydzień, w czwartek albo w piątek rano, już prawie go nie było słychać, a koło południa całkiem zamilkł.

Gdzieś po 2-3 tygodniach powiedzieli mi, że złapano żołnierza nazwiskiem Amozow. Ciężko ranny, kontuzjowany i poparzony, czołgał się po drodze. Udało mi się z nim zobaczyć w obozowym lazarecie. Amozow opowiadał, że do ich schronu przyszedł niemiecki parlamentariusz z biała flagą. Ale na propozycję kapitulacji nasi odpowiedzieli ogniem. Przeżył tylko on [2].

Wania poległ. Był dobrym ojcem a ja dobrą jego towarzyszką. Kochał wojsko i swoich żołnierzy. Jego pluton, a potem kompania, na wszystkich zawodach ze strzelania z karabinu maszynowego zajmowali pierwsze miejsca. Byłam z nim szczęśliwa. Wojna zniszczyła nam rodzinę. Jedyna radość – to dzieci. I jedyna nadzieja, że mój syn Oleg będzie taki jak jego ojciec.

 

[1] Na odcinku obrony kompanii walczyło kilka schronów bojowych, między innymi 6- strzelnicowy DOT artyleryjski i broni maszynowej ppor. I.I. Fiedorowa „Orzeł” (Орел), DOT broni maszynowej chor. S.A. Szychancewa (С. А. Шиханцев) „Sokół” (Сокол), DOT artyleryjski i broni maszynowej chor. W.I. Kołoczarowa (В. И. Колочаров) „Swietłana” (Светлана). Zgodnie z relacją W.I. Kołoczarowa w jego schronie bojowym szczególnie wyróżnił się chor. Tieniajew (Теняев), strzelec-cekaemista Kopiejkin (Копейкин), celowniczy Chazambekow (Хазамбеков).

„Ten odważny artylerzysta, syn narodu kazachskiego – pisze Kołoczarow – odparł wiele zaciekłych ataków. Celnie strzelał do pociągu pancernego, który po trafieniu utknął na moście”.

(według innych relacji DOT-y „Sokół” i „Swietłana” były uzbrojone w zestawy DOT-4 – przyp. Tłum.)

[2] Latem 1944 roku wojska 65 armii 1 Frontu Białoruskiego w pościgu za wrogiem wyszły nad Bug w rejonie Siemiatycz. Koło wsi Anusin, pod betonową bryłą wysadzonego schronu odnaleziono szczątki żołnierza oraz młodszego komisarza politycznego. Oficer nie posiadał dokumentów. W kieszeni bluzy wosjkowej czerwonoarmisty znaleziono legitymację partyjną o numerze 11183470 na nazwisko Kuźmy Iosifowicza Butenko (Кузьмa Иосифович Бутенко). Nazwiska oficera – politruka do tej pory nie udało się ustalić.