Akcja inwentaryzacyjna na Rawsko-Ruskim Rejonie Umocnionym

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

DSC04098Wiosną 2012 siły Grupy Badawczej Kriepost zostały skierowane na Rawsko-Ruski Rejon Umocniony.

Akcja rozpoczęła się 10 kwietnia. Przez pierwsze trzy dni towarzyszył nam Vołodia z Ukrainy, który wspierał nasze działania w oparciu o archiwalne materiały. Jego niezwykle obszerna relacja znajduje się na forum Relicfinder. Pierwszego dnia popołudniu od razu ruszyliśmy w teren, mimo dalekiej podróży niektórych członków ekipy (paradoksalnie Vołodia mimo, że z zagranicy miał najbliżej Wink). Najbliżej bazy znajdującej się w Horyńcu był PO Podemszczyzna (przez niektórych nazywany Nowe Brusno), więc ten punkt poszedł na pierwszy ogień. Jednak z powodu późnej pory nie wszystkie schrony udało nam się opisać. W tym punkcie oporu dość czesto natrafialiśmy na nietypowe rozwiązania spowodowane podmokłym terenem tj. betonowe wanny przed wejściem do schronu lub wręcz dookoła całego schronu, wyjścia ewakuacyjne na poziomie głównej kondygnacji domurowane jako oddzielny korytarz, czy też prowadzące wprost do przelotni.

Wieczorem do ekipy dołączyli jeszcze Snuffer i Kacper z Pauliną oraz Andrzej, który na tym terenie działał już długo przed nami i przeprowadził rozpoznanie terenu, dzięki czemu mieliśmy już gotowe namiary na schrony.

Dzień drugi - 11 kwiecień

Kolejnego dnia ruszyliśmy na PO Stare Brusno. Tego dnia dał nam w kość roztoczański teren. Schrony położone były na zboczu wzniesienia tuż za kamieniołomem, gdzie żadna droga nie prowadziła, więc nie było innego wyjścia jak całość punktu obejść pieszo idąc trawersem i przedzierając się przez liczne wąwozy, przecinające zbocze w poprzek. Na sam koniec pozostał największy wąwóz do pokonania, przed którym co prawda Marcin nas ostrzegał, ale po analizie mapy doszliśmy do wniosku, że chcąc go ominąć nadrobimy 2 razy tyle drogi, więc stwierdziliśmy, że żaden wąwóz nas nie powstrzyma i ruszyliśmy na przełaj przez niego. W drodze powrotnej uzupełniliśmy jeszcze częściowo PO Podemszczyzna.

Dzień trzeci - 12 kwiecień

Tym razem ruszyliśmy nieco dalej na PO Dęby. Mając pełną obsadę ekipy postanowiliśmy się rozdzielić, przyspieszając tym samym pracę. Tym razem większość schronów znajdowała się na polach i również nie było do nich dojazdu. Schrony w tym punkcie oporu w większości zostały wysadzone i obecnie pozostały tylko ich ruiny. Wędrówkę po schronach dodatkowo uatrakcyjniał widok współczesnej elektrowni wiatrowej znajdującej się w pobliżu historycznych obiektów. Dzięki wnikliwym poszukiwaniom lotnej ekipy udało się znaleźć jeszcze jeden schron w pobliżu wysypiska, którego nie mieliśmy na żadnej z dotychczasowych map. W międzyczasie podczas inwentaryzacji jednego z obiektów udało nam się zasięgnąć lokalnej relacji potwierdzającej istnienie dużego zaplecza budowy schronów w Teniatyskach, gdzie później znaleźliśmy kilka fundamentów pod kruszarki, co wskazywało na dość rozbudowaną infrastrukturę w tamtym miejscu.

Po zakończeniu prac na PO Dęby, gdy wszystkie ekipy znowu spotkały się w jednym miejscu, przyszło pożegnać się z Vołodią, który musiał zdążyć na ostatni przed świętami (prawosławną Wielkanocą) autobus do domu. Ponieważ jeszcze do zachodu słońca zostało trochę czasu, postanowiliśmy ruszyć na kolejny PO Mosty Małe. Tutaj również podzieliliśmy pracę na dwie ekipy. Ekipa z "Tygrysa" dość szybko uwinęła się ze swoim kawałkiem i ze względu na pewne niedomagania wróciła wcześniej do bazy. Ekipa z "Doki" jako, że dysponowała bardziej terenowym wozem dostała cięższy kawałek roboty. Żeby było ciekawiej znowu trafiały nam się różne osobliwości, przez co spędziliśmy więcej czasu na schronach niż było przewidywane. Prace przeciągnęły się do bardzo późnych godzin. Łukasz postanowił samodzielnie ruszyć piechotą na kolejne schrony, podczas gdy Darek z nawigatorką wrócili po wóz, aby sprowadzić go w pobliże schronów, na które ruszył Łukasz. Niestety to zadanie nie było takie łatwe, co raz droga albo ginęła zaorana w pole, albo okazywała się zbyt podmokła i konieczne było opracowywanie innego wariantu. Ostatecznie już po ciemku udało się dotrzeć do Łukasza i dokończyć inwentaryzację na trzech ostatnich obiektach. Tego dnia praca zakończyła się dopiero po godzinie 21.

Dzień czwarty - 13 kwiecień

Tego dnia Kriepost ruszyła na trzy frony. Ekipa "Tygrysa" ruszyła na dokładne pomiary schronów, których schematami jeszcze nie dysponowaliśmy. Dzięki niezwykle sprawnej pracy udało im się zmierzyć całościowo 3 schrony. Ekipa "Nivy" ruszyła na sesję fotograficzną schronów. Natomiast ekipa "Doki" ruszyła na pas przesłaniania na odcinku Machnów-Bełżec. Niezwykłą pomoc otrzymalismy od Pawła Sokalskiego, który wskazał nam lokalizację ruiny schronu polowego, którego bez jego pomocy nie udało by się nam odnaleźć oraz kilka innych lokalizacji. Ciekawostką okazał się schron polowy na cmentarzu w Machnowie. Na jego stropie został postawiony ołtarz.

Po wykonaniu prac na pasie przesłaniania ruszyliśmy na PO Dziewięcież. Tym razem było już prosto, z wyjątkiem kilku schronów, większość znajdowała się blisko drogi. Poza schronami znaleźliśmy jeszcze wykop z początkową fazą budowy schronu - wybetonowanymi zbiornikami.

Dzień piąty - 14 kwiecień

Tym razem ekipa "Tygrysa" ruszyła na PO Wielki Dział, podczas gdy ekipa "Nivy" kontynuowała prace na pasie przesłaniania. Tego dnia niestety pogoda zaczęła się psuć, co nie przeszkodziło nam w inwentaryzacji. Na Wielkim Dziale malowniczo położone schrony zachowane były w bardzo dobrym stanie, z wyjątkiem jednego, wokół którego roiło się od lejów po dość dużych pocisków, a schron został dość mocno zniszczony. Wzdłuż linii umocnień został wytyczony szlak rowerowy, na którym mimo padającego deszczu spotkaliśmy grupkę rowerzystów. Po zakończeniu prac na Wielkim Dziale padający deszcz zniechęcił nas trochę do dalszej pracy i mieliśmy już wracać na bazę, gdy okazało się, że klucz do bazy ma ekipa "Niwy", która jeszcze nie zamierzała wracać z terenu. W taki sposób marzenia o ciepłym kącie zostały zastąpione dokończeniem nieszczęsnego PO Podemszczyzna. Niestety Niwa nie wróciła z placu boju cała i zdrowa, hamulce odmówiły posłuszeństwa wykazując się nadgorliwością i niezamierzonym hamowaniem.

Dzień szósty - 15 kwiecień

Ten dzień niestety przywitał nas deszczową pogodą. W teren ruszyły już tylko ekipy "Tygrysa" i "Doki". Ekipa "Nivy" postanowiła własnymi siłami powalczyć z zablokowanymi hamulcami. Tym razem plan obejmował inwentaryzację PO Goraje. Niedługo po zjechaniu na polną drogę prowadzącą do lasu, w którym znajdowały się schrony okazało się, że to zbyt trudny poligon dla naszych samochodów. Padający całą noc deszcz i gliniaste podłoże spowodowało, że droga zamieniła się w śliską, grzązką maź. Tygrysa ściągnęło w pole i bez pomocy Doki się nie obyło. Potem scenariusz się powtórzył i ostatecznie postanowiliśmy zawrócić i zostawić wozy na szosie zanim droga kompletnie nie rozmoknie od padającego deszczu. Pozostało tylko piechotą pokonać cały punkt oporu w padającym deszczu. Niałatwym wyczynem było prowadzenie dokumentacji w tych warunkach, kartki szybko łapały wilgoć mimo skrywania się pod dachem schronów. Ekipa "Doki" z racji, że tego dnia już musiała wracać do domu, szybciej zwinęła się z terenu pozostawiając najwytrwalszych: Dziadka i Marcina, którzy dokończyli całą inwentaryzację PO Goraje. W tym czasie zmagania ekipy "Nivy" zakończyły się porażką i byli zmuszeni poszukać mechanika.

Dzień siódmy - 16 kwiecień

Ostatni dzień to głównie walka z oporem pojazdów, poszukiwania nieznanych dotychczas lokalizacji schronów i wykopów, dokończenie inwentaryzacji schronów pasa przesłaniania RRRU.

W ogólnym rozrachunku akcja okazała się bardzo owocna. Nawiązaliśmy wiele znaczących znajomości. Co prawda nie udało się zinwentaryzować całości RRRU, ale coś musiało zostać na kolejne akcje.

{gallery slider=boxplus.transition animation=3000 width=500 height=400}fotki/rrru2012{/gall ery}