Akcja inwentaryzacyjna Litwa 2014
W dniach 15-17.02,2014 GB Kriepost odbyła wyprawę na Litwę celem zbadania północnego odcinka 42 Szawelskiego UR. W wyprawie wzięli udział członkowie GB Kriepost oraz nasi współpracownicy z Litwy:
GB Kriepost - Anna Świtalska (AnnS), Dariusz Nurzyński (Darek), Jan Kułak (Dziadek), Marcin Kozdrój (Pikawa vel Makt)
Litwa: - Kęstutis Jankus (16 lat, uczeń), Edmundas Mažrimas (pracownik ochrony zabytków Taurage)
Wstępne przygotowanie lokalizacji do sprawdzenia przygotowali Piotr Tymiński (Snuffer) oraz Kęstutis Jankus.
Szczegółowo wyglądało to tak.
15.02.2014
Wstawszy skoro świt wyruszyliśmy około 5 rano z Augustowa w stronę Litwy by bez przygód osiągnąć Taurogi o godz 10:00.
W umówionym miejscu czekali na nas Kestutis z kolegą (nie znam jeszcze jego imienia - przedstawiał się ale weź i pamiętaj po Litewsku), chwilę potem dojechał Edmundas.
Przejrzeliśmy mapy Edmundasa i wyszło nam że schron 42-GA-04 zrobiony przez Snuffera i Śrubę jest u Edmundasa w innym miejscu. Trzeba to było wyjaśnić i pojechaliśmy tam, ale okazało się, że to bład na mapie Edumundasa (miał ich więcej - wyprostowaliśmy to potem).
Potem raźno uderzyliśmy na następny PO Reksciai.
Robota szła sprawnie, zaskoczyła nas tylko mizerota stosowanych modeli schronów - tylko uproszczone schrony 1 izbowe, kilka schronów obserwacyjnych (NP) najprostsze modele PPK i OPPK i w zasadzie tyle.. Schron 2 kondygnacyjny trafiłsię tylko jeden. Niemal nie używaliśmy katalogu, tak było monotonnie.
Wszystkie schrony to skorupy bez śladów wyposażenia, za to często z szalunkami w doskonałym stanie. Uderzyła nas doskonała żeby nie powiedzieć idealna jakość betonowania (zwłaszcza na północ od Turogów). Musiał tam operować świetny cieśla (szalunki zrobione fachowo i potem bryła schronu tak samo dobrze wygląda), betonowanie także pierwsza klasa. Między innymi dlatego gdy spotkaliśmy nowego moskita i przepiękny OPPK decyzja mogła być tylko jedna - mierzymy!!
W między czasie zrobiliśmy paśnik, któy zrobił wielkie wrażenie na Edmundasie i chłopakach..
Pogoda dopisywała i mimo niewysokiej temperatury pracował się bardzo dobrze. Ziemia od spodu nie odmarzła, więc stąpaliśmy jeszcze po twardym, albo po tylko trochę miękkim gruncie.
Standardowe metody wyszukiwania 'mołotków' nie sprawdzają się na Litwie gdzie linia ma całkiem inny charakter. Rzeka Jura o stromych i wysokich brzegach pozwalała zmniejszyć ilość schronów do ilości niemal symbolicznych. Jednak ich umiejscowienie było tak nieszablonowe, że bez pomocy Litwinów i zwiadu Snuffera nie mielibyśmy takich efektów.
Dodatkowo Litewska specyfika trzymania 'mołotków' w wodzie powoduje, że w zasadzie to można się do niech dostać tylko zimą:
Trochę przeszkoliliśmy Kestutisa, ale biedak miał złe buty i tak go zmęczył ten chłodny dzień, że mocno się pochorował i w następne dni już z nami jeździł.
Na koniec dnia dotarliśmy do Pagramantis, gdzie była nasza baza noclegowa w miejscowej szkole (Kestutis był jej uczniem kiedyś). Na początek podjęła nas Pani bibliotekarka, która specjalnie dla nas czekała aż zjedziemy wieczorem z terenu.
Po poczęstunku przyszła także woźna i pokazała nam małą stołówkę gdzie mieliśmy spać. Obok w pokoiku było łącze internetowe i kuchnia z podstawowym wyposażeniem - jak dla nas to był Hotel Mariott.
Mała naprawa sprzętu:
16.02.2014
Na ten dzień meteo przewidywało intensywne opady deszczu, co przy temperaturze 1 -2 stopnie załatwiło by nas na amen. Na szczęście deszcz padał ale tylko nocą, na dzień pogoda uspokajała się.
Kestutis pochorował się i we własnym gronie pojechaliśmy na pomiar OPPK, którego nie zdążyliśmy zrobić poprzedniego dnia. Po pomiarze pojechaliśmy na PO Didkiemis gdzie udało się znaleźć nadprogramowy wykop, a MAKT z Darkiem cieszyli oczy niezwykle urodziwie położonym moskitem nad spiętrzonymi wodami Jury.
AnnS z Dziadkiem pojechali poszukiwać zasypanego podobno schronu ale bez rezultatu. Po naradzie postanowiliśmy podjechać po człowieka który o nim opowiadał, żeby pokazał palcem. Niestety był jego brat, który ochoczo wskoczył do samochodu bo chciał się zerwać z roboty, ale zamiast w rejon poszukiwań wywiózł nas do kolejnego PO. Tam kluczyliśmy dość długo, żeby po solidnym kółku znaleźć schrony wystawione wcześniej przez Kestutisa (i satelitarnie przez Snuffera). Miejscowy nie odpuszczał twierdząc że tu są jeszcze 3 schrony i przegonił Dziadka jeszcze kilka kilometrów - oczywiście niczego więcej nie było.
Nowy model schronu jednoizbowego do ognia bocznego. | |
W drodze powrotnej zrobiliśmy jeszcze podkopany PPK w Didkiemis, który dodatkowo zabezpieczony był ekstra ławą fundamentową od strony czoła. |
17.02.2014 - dzień 3 i ostatni
Planowaliśmy wyruszyć ze szkoły skoro świt, żeby zdążyć zrobić PO Pajuris a pote przerzucić się 60 km na południe w stronę Jurbarkas i skończyć PO Milgaudziai. Okazało się, żę dyrektor szkoły chce siez nami koniecznie zobaczyć i mieliśmy czekać do godz. 9:00 na niego. Na szczęście woźna zadzwoniła do dyrektora i przyjechał bardzo szybko dzięki czemu nie straciliśmy czasu. Dzięki dobrej organizacji byliśmy juz spakowani i po pożegnaniu wskoczyliśmy do Tigra (VW Caravelle Dziadka) i pognaliśmy do Pajuris.
W Pajuris sprawa wydawała się prosta - kilka schronów, ale ukształtowanie terenu - dość wysoki garb górujący nad miasteczkiem ciągnący się wzdłuż rzeki, nie dawało nas spokoju. Nie udało się odnaleźć schronu oznaczonego przez Snuffera ale w jego miejsce wyskoczył idealny wykop na brzegu garbu. Idąc tym tropem przeglądnęliśmy z Dziadkiem teren wzdłuż kilkukilometrowego garbu i bingo! - jeszcze 2 ewidentne wykopy wpadły do koszyka.
Tu widać jak wysoko stoi woda - wszystkie schrony zalane.
Przesłuchany sympatyczny gospodarz (na północy wszyscy chętnie rozmawiają i jak tylko znają to przechodzą z nami na rosyjski) potwierdził, że schronów więcej nie ma, ale jest jeden w Zvingai. Zastrzygliśmy uszami, bo do tej pory nikt się nawet nie zająknął o schronach tam - musimy jechać!
AnnS i Darek dożynali resztę schronów Pajuris, na koniec miejscowi wskazali dwa zniesione lub zalane wykopy.
Potem pognaliśmy do Zvingai, żeby zobaczyć schron (jeden) o którym kilka osób wspominało, mimo że to dobre kilka kilometrów. Po dojechaniu na
miejsce juz wiedzieliśmy dlaczego - ten nieukończony schron stał "w drodze" i każdy kto tamtędy kiedykolwiek jechał pamietał o nim.
Zaczynaliśmy się spieszyć, bo czekała nas droga na południe, musieliśmy jeszcze zaglądnąć do Taurogów, żeby oddać mapy topo uprzejmemu Edmundasowi (wcześniej oznaczyliśmy lokalizacje i podaliśmy nasze kodowanie). Po dojechaniu na PO Milgaudziai czekało nas trochę biegania, bo kilka wskazań ze zwiadu było fałszywych a kilka schronów nie tam gdzie się ich spodziewaliśmy.
Na koniec zostały nam dwa schrony nad rzeką, ale błoto od północy i rzeczka (jak się później okazało - kawał rzeki) nie pozwoliły nam dokończyć tego PO.
Zrobiliśmy wiec fotki na maks. zoom w aparacie i zabraliśmy się w drogę powrotną do Hamulki.
Mapa z wynikami badań GB Kriepost na terenie 42 Szawelskiego UR: