Czerwiec 1941 – pogrom Frontu Zachodniego - 86 Dywizja Piechoty (dot. Prosienica, Dąbrowa, Szulborze, Andrzejewo, Ciechanowiec, Boguty, Czyżew - 64 Zambrowski RU) (Polska)
Czerwiec 1941 – pogrom Frontu Zachodniego
86 Dywizja Piechoty
D.N. Jegorow (Д. Н Егоров)
materiał z książki „Июнь 1941. Разгром Западного фронта”, wyd. Эксмо, 2008
tłumaczenie: Piotr Tymiński „Snuffer” (www.kriepost.org)
(...)
Na północny-zachód od włamania znajdował się odcinek obrony 86 DP. Także tam położenie było ciężkie, ale jeszcze nie tak dramatyczne. Na zachód od Zambrowa (w mieście znajdował się sztab 5 KP) na pozycjach 64 Rejonu Umocnionego bronił się siłami dwóch batalionów 169 pp (dowódca – major M. S. Kotłow (М. С. Котлов)).
Położenie piechoty poprawił trochę w drugiej połowie dnia 124 pułk artylerii haubic OND (odwodu naczelnego dowództwa - РГК – Резерв Главного Командования – przyp. tłum.) - dowódca major Diwizien ko (Дивизенко), który podporządkowano dowódcy artylerii korpusu gen. bryg. G.P. Kozłowowi (генерал–майор Г. П. Козлов). Sprawny ogień czterech ciężkich dywizjonów położony na skupiska nieprzyjaciela przyniósł mu odczuwalne straty.
W rejonie przygranicznej stacji kolejowej Czyżew zajmował pozycje 330 pp. Początek wojny zastał pułk w czasie przemarszu z rejonu Zambrowa, gdzie przebywał na ćwiczeniach dywizyjnych, do obozu letniego w okolicach Ciechanowca. Zgodnie z relacją byłego politruka 7 kompanii A.I. Klimoszyna (А. И. Климошин) zadanie bojowe postawił im na odchodne z-ca d-cy dywizji, komisarz pułku W.N. Dawydow (В. Н. Давыдов). Pułk miał forsownym marszem przejść do Czyżewa i rozwinąć się na odcinku Zaręby – Czyżew – Smolechy. 3 batalion (dowódca – kapitan Ananiew (Ананьев), z-ca d/s politycznych – starszy politruk Docenko (Доценко)) miał za zadanie zająć obronę w rejonie m. Zaręby-Kościelne i, w miarę możliwości, wykorzystać 9 niedokończonych schronów 64 RU. Przed wymarszem dostali także nowe pistolety maszynowe PPD (Пистолет Пулемет Дегтярева ППД – przyp. tłum) wraz z amunicją.
Okazało się, iż pozycje rejonu umocnionego w okolicy m. Zaręby są zajęte przez Niemców. O godzinie 08:00 pułk kontratakował z marszu jednak kilka prób odtworzenia położenia nie dało efektu gdyż piechota nie miała żadnego wsparcia. Straty natomiast były poważne. 3 batalion wgryzł się na odległość ok. 500 m od schronów i zaczął się okopywać.
Niemcy, rzecz jasna, nie spoczęli na laurach i próbowali kontynuować natarcie, celem wyparcia radzieckich pododdziałów z zajmowanej rubieży. Przeprowadzili trzy ataki licząc na efekt psychologiczny – niczym w filmie „Czapajew”. Szeregi wyprostowane, rękawy podwinięte, karabiny do przodu, pistolety maszynowe u podoficerów na biodrze. Wszyscy atakujący zostali skoszeni huraganowym ogniem broni ręcznej i maszynowej. Dowódca plutonu ciężkich karabinów maszynowych w 7 kompanii piechoty, uczestnik kampanii fińskiej, Szawrow (Шавров) osobiście robił za strzelca ckm-u. Zostawiwszy przed naszymi okopami dziesiątki trupów wojska niemieckie zaprzestały ataków. Co było dalej Klimoszyn nie pamięta; w czasie jednego z kontrataków został ciężko ranny w pierś i miał przebite płuco – na pięć miesięcy wypadł z szeregów.
Przy współdziałaniu 109 batalionu rozpoznawczego oraz pododdziałów pograniczników 330 pp udało się zatrzymać ruch nieprzyjaciela na odcinku Zaręby – Smolechy. Jego dowódca, płk S.I. Liaszenko (С. И. Ляшенко) w złożonym meldunku informował, że w osiedlu Nur toczy bój posterunek graniczny i pułkowa szkoła podoficerska gdyż prawoskrzydłowy pułk ze składu 113 DP jeszcze nie przybył natomiast 1 batalion pułku nawiązał ścisłą współpracę i współdziałanie z batalionem ze składu 169 pp.
O godzinie 11:30, po długim przygotowaniu artyleryjskim, przeciwnik (7 DP i 23 DP z 7 KP) przy wsparciu pododdziałów pancernych przeszedł do ataku w centrum pozycji obronnej 330 pp, przerwał pierwszy skraj obrony i zaczął rozwijać natarcie w kierunku na Czyżew. Niemcy, poprzez obejście batalionowego węzła obrony 64 RU, starali się opanować Czyżew i przeciąć rokadę Zambrów – Czyżew – Ciechanowiec, a tym samym wyjść na tyły wojsk radzieckich. Ciechanowiec leży na płd-wsch od stacji kolejowej Czyżew, nad lewym dopływem Zachodniego Bugu – rzeką Nurzec. Mimo, iż w miasteczku rozlokowany był sztab 86 DP wraz z pododdziałami wsparcia, rejon ten znajdował się na odcinku sąsiedniej dywizji. Na początku 1941 roku jednostka M.A. Zaszibałowa (М. А. Зашибалов) zmieniła rejon dyslokacji, ustępując miejsca 113 DP, ale dowództwo pozostało na miejscu. Teraz obronę Ciechanowca trzeba było improwizować.
Do czasu podejścia pułku ze 113 DP miasta miała bronić szkoła pułkowa 330 pp, pododdziały sztabu 86 DP i jej 96 samodzielny batalion łączności. Takie przynajmniej postawił zadanie d-ca dywizji komendantowi pułkowej szkoły, przekazane temu przez z-cę dowódcy, dywizyjnego komisarza W.N. Dawydowa. Ten po powrocie zameldował, iż sztandary pułkowe, dokumenty partyjne i tajna dokumentacja zostały odesłane do Mińska. Szkoła pułkowa liczy 420 bagnetów, sześć „Maksimów” i prowadzi bój z przeciwnikiem nacierającym od strony miasteczek Drohiczyn i Nur.
Tego dnia w zaciętych walkach poległa większość kursantów szkoły, jej komendant major Minasow (Минасов) i jego zastępca por. Diejew (Деев). Żona Diejewa, Fatima, znajdowała się w linii wraz z rocznym synkiem i strzelała do wroga, podobnie jak wiele żon innych dowódców. Pułk ze 113 DP, odpowiedzialny za obronę odcinka, nie przybył i nie mógł wypełnić zadania, gdyż sama dywizja poniosła ciężkie straty i nie była w stanie stawiać zorganizowanego oporu. Stało się to jasne późnym wieczorem a o losie.
Jednakże jest też i inna wersja wydarzeń, które miały miejsce w okolicach Ciechanowca. O godzinie 03:30 Niemcy rozpoczęli przygotowanie artyleryjskie, lotnictwo uderzyło na przygraniczne miejscowości. Szczególnie zaciekle ostrzeliwano i bombardowano osadę Szepietowo gdzie znajdował się sztab 88 oddziału straży granicznej, koszary 348 pułku artylerii lekkiej (sam pułk znajdował się w Czerwonym Borze). Ruchome grupy nieprzyjaciela skierowały się w na Małkinię Górną – Czyżew; w Cechanowce wybuchła panika. Oficerowie sztabu wraz z żonami wyjechali samochodami w kierunku miasteczka Brańsk. W pałacu, byłym majątku hrabiego A.W. Suworowa (А. В. Суворов) z okresu jego służby w Polsce (a obecnie majątku hrabiego Starzeńskiego), gdzie stacjonował sztab, wybuchł pożar, w którym spłonęły dokumenty i sztandar dywizji.
N.S. Gwozdnikow (Н. С. Гвоздиков) wspominał: „Ciechanowiec płonął... nad sztabem bez przerwy latała „Rama”, korygując ogień niemieckiej artylerii. Pociski padały coraz bliżej sztabu. Walnęło obok stawu. Rzeźba, która tam stała, pofrunęła do góry. Pocisk rozerwał się na dziedzińcu, runęła kolumna podtrzymująca balkon. Redakcyjny samochód i półtoratonówka z maszynami drukarskimi wyrywały do lasu.”
Nie podjęto próby ewakuacji dokumentów rejonowego oddziału NKWD, których część przejęli lokalni mieszkańcy (dokumenty te znajdują się w miejscowym muzeum znajdującym się w odnowionym pałacu). Próby wywiezienia broni i amunicji z magazynów zakończyły się niepowodzeniem – samochody zostały ostrzelane i zniszczone. W mieście było wielu rannych, których ulokowano w miejscowym kościele oraz w rejonie miejscowego cmentarza gdzie organizowano punkty sanitarne. Nie było możliwości ewakuacji rannych. W rezultacie Niemcy wywieźli ich z miasta do obozu jenieckiego. Koło godziny 10 rano opuszczony bez walki Ciechanowiec został zajęty przez niewielki pododdział przeciwnika (około 30 ludzi), który nadjechał na rowerach od strony osiedla Nur.
Komendant szkoły 300 pp wraz z zastępcą zniszczyli część dokumentów, pozostałe załadowali na furmankę i wspólnie z kursantami szkoły, ocalałymi wopistami i żołnierzami z obsady 64 RU – w sumie ok. 500 ludzi – rozpoczęli odwrót w kierunku Szepietowa przecinając szosę Ciechanowiec – Czyżew. Pod wsią Trynisze-Moszewo oddział wyszedł z lasu i znalazł się na odkrytej polanie. Drogę zastąpił im niemiecki pododdział w liczbie ok. 50 ludzi, uzbrojony w automaty. Podczas próby przedarcia się od strony wsi Boguty (2km od Tryniszy-Moszewo) na pomoc Niemcom nadeszła kolumna ciężarówek wyładowanych piechotą ze wsparciem kilku pojazdów opancerzonych.
Do wieczora wszyscy żołnierze radzieccy polegli co do jednego. Naczelnik szkoły pułkowej, jego zastępca i inni oficerowie zniszczyli dokumenty i, znajdując się w położeniu bez wyjścia, zastrzelili się. W 1990 roku, po odnalezieniu miejsca pochówku, Polacy postawili tam brzozowe krzyże. 28 listopada 1991 roku przeprowadzono ekshumację i szczątki radzieckich żołnierzy i oficerów przeniesiono z honorami na cmentarz wojskowy w Zambrowie.
Położenie 86 DP odczuwalnie pogarszał fakt, iż nie była w stanie uzyskać wsparcia ogniowego ponieważ jej jednostki artyleryjskie wciąż znajdowały się w marszu z poligonu Czerwony Bór. Według słów byłego dowódcy 2 dywizjonu 383 pułku artylerii haubic, płk rez. I.S. Turowca (И. С. Туровец), jego pododdział poruszał się po trasie Śniadowo – Zambrów. Podczas przemarszu kolumny przez Zambrów powstało opóźnienie – w czołowy samochód ktoś rzucił z ostatniego piętra budynku granat; zginęło i zostało rannych kilku żołnierzy. Za miastem na dywizjon czekał dowódca dywizji M.A. Zaszibałow i były szef artylerii dywizji M.G. Bojkow (М. Г. Бойков) (członek Izby Narodowości rady Najwyższej ZSRR - Совет Национальностей Верховного Совета СССР). Pułkownik Bojkow został przed wojną powołany na nowe stanowisko (prawdopodobnie szefa artylerii 108 DP w 44 KP) i przyjechał z Wiaźmy po rzeczy osobiste. Ale ponieważ nowo wyznaczony szef artylerii 86 DP ppłk B.I. Wołczaniecki (Б. И. Волчанецкий) był na egzaminach w Akademii Sztabu płk Bojkow wystąpił w swojej dawnej roli. Oficerowie uściślili dowódcy dywizjonu zadanie oraz przydzielili trzy ciężarówki amunicji. W czasie przemarszu, w połowie drogi do Czyżewa, artylerzyści napotkali 3 batalion 169 pp. Jego dowódca, por. W.D. Popow (В.Д. Попов), był kompletnie zagubiony i nie wiedział co ma robić. Za rada I.S. Turowca piechota rozwinęła się po obu stronach drogi i zaczęła się okopywać.
Miasteczko i stacja kolejowa Czyżew, gdzie kierował się 2 dywizjon, od kilku godzin znajdowały się pod ogniem artylerii, były mocno zniszczone i objęte pożarami. Ciągniki z działami zjechały z drogi w stronę granicy. Od przodu grzmiały wystrzały; trwał tam zacięty bój. Nieprzerwane ataki niemieckie powstrzymywał samymi cekaemami przerzedzony batalion 330 pp. Jego dowódca prosił o zniszczenie mostu na rzece Brok. Zanim artylerzyści zdążyli oddać bodaj jedną salwę nadjechał kapitan, pomocnik szefa sztabu 386 pułku art. haubicznej, i postawił nowe zadanie. Dywizjon podporządkowano p.o. dowódcy 284 pp mjr M.M. Daniłowowi (М.М. Данилов). 284 pp podszedł właśnie z rejonu swoich kwater zimowych w m. Szepietowo (w oryginale Szejstowo - Шеистово; najprawdopodobniej błąd w nazewnictwie – 284 pp kwaterował w Szepietowie – przyp. tłum.). Mniej więcej do godziny 16:00 22 czerwca dywizjon rozwinął się na odcinku gdzie nieprzyjaciel nie przejawiał prawie aktywności bojowej. Tylko rankiem 23 czerwca namierzyli po błyskach wystrzałów i zmusili do milczenia wroga baterią i wspólnie z 284 pp odparli atak nieprzyjaciela.
Słaba aktywność Niemców na odcinku tego pułku, w przeciwieństwie do ciężkich walk toczonych przez inne jednostki dywizji, może mieć następujące uzasadnienie. Po przerwaniu przez przeciwnika linii obrony 330 pp i jego podejściu pod Czyżew, mniej więcej około południa (możliwe, że trochę później) 284 pp wyszedł w rejon Andrzejewa, zajął tam obronę i przygotowywał się do kontrataku w kierunku na Prosienicę, Dąbrowę, Zaręby i os. Nur. Następnie pododdziały 330 pp i 284 pp kontratakowały na skrzydło tych jednostek nieprzyjaciela, które zdołały się przerwać i usiłowały odeprzeć go za linię granicy państwowej – niestety bezskutecznie. Nie jest jasne dlaczego dywizjon haubic nie udzielał wsparcia piechocie. Możliwe, iż bezpośredniej styczności z przeciwnikiem nie było gdyż niewykluczone jest, że przed frontem pułku walczyły dalej resztki pododdziałów 330 pp, które ocalały po przerwaniu obrony na tym odcinku. Nie wiadomo także gdzie był i dlaczego nie walczył 2 batalion 330 pp. Celowniczy cekaemu I.I. Jakowlew (И.И. Яковлев) do dziś zadaje bolesne pytanie: "... do tej pory nie zrozumiem - dlaczego nasz batalion leżał cały dzień w obronie i nie wszedł do walki?"
Około 19:00 2 batalion 169 pp przeszedł na przygotowaną linię na przednim skraju batalionowego punktu oporu Prosienica 64 RU. 1 batalion zajmował poprzednią pozycję w okolicy gorzelni Zalesie, natomiast 3 batalion został przesuniety do odwodu w rejon Szumowa, na prawo od drogi Czyżew – Zambrów. 284 pp przesunieto do drugiego rzutu dywizji na zachodni skraj Andrzejewa – Jabłonowo - Mrozy. Po godzinie 19:00 przed frontem 86 DP przeciwnik zaprzestał ataków i czasowo przeszedł do obrony. O ile główna linia obrony była jako tako przykryta dowództwo dywizji powinno zająć się swoją lewą flanką, gdzie posuwały się jednostki nieprzyjaciela, które przerwały obronę sąsiedniej 113 DP. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem było zagięcie lewego skrzydła – najlepszym miejscem do zajęcia obrony była linia rzeki Nurzec. Ale o godzinie 23:00 dowódca korpusu gen. A.W. Garnow (А. В. Гарнов) przekazał telefonicznie: do dywizji udał się major Iwanow (Иванов) z rozkazem - o 23:30 zostawić zajmowane pozycje, odejść za rzekę Narew i zająć tam trwałą obronę. Do dowódcy 330 pp zwrócili się dowódcy samodzielnych batalionów Zambrowskiego RU z prośbą o przyjęcie ich pod swoje dowództwo. Za zgodą dowódcy dywizji obsady RU włączono w skład 330 pp bez rozformowywania, na prawach samodzielnych jednostek. Schrony, które posiadały zainstalowane uzbrojenie, wysadzili dywizyjni saperzy. Niemniej udało się ustalić, iż załogi niektórych DOT-ów, z którymi nie było łączności, nie otrzymały rozkazu o odejściu i pozostały na granicy. A.G. Nizow (А. Г. Низов) z 12 samodzielnego batalionu ckm i artylerii fortecznej wspominał, że łączność ze sztabem batalionu urwała się od razu a łączności między poszczególnymi schronami także nie było. „Czołowe oddziały niemieckie oczywiście od razu ruszyły do przodu ale i tak zadawaliśmy im straty. W peryskopie PDN było widać jak dosłownie maszerują wgłąb naszego terytorium a nie było ich jak ostrzelać – znajdowali się poza sektorem ognia naszego DOT-a.” Dopiero 27 czerwca załoga pozostawiła swój schron i razem z pogranicznikami (dołączyła do nich część żołnierzy z komendantury 88 oddziału straży granicznej na czele z jej szefem sztabu por. Szelepienko (Шепеленко)) wyruszyła na wschód.
Sytuacja w rejonie Ciechanowca, jak również los pododdziałów, które tam pozostały były dla dowództwa 86 DP niewiadomą. Płk M.A. Zaszibałow rozkazał szefowi 2-go wydziału sztabu ppłk I.I. Aleksandrowowi (И. И. Александров) aby udał się do Ciechanowca i wyprowadził wszystkich pozostałych przy życiu trasą Szepietowo – Suraż, w tym obsady obozów wojskowych. Major Aleksandrow po powrocie do dywizji krótko zaznajomił oficerów z sytuacją. Od niego właśnie dowiedzieli się o ciężkich stratach jakie poniosła 113 DP.